Zielona Góra, 31.07.2020
Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego
Za pośrednictwem
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gorzowie Wielkopolskim
Skarżący
Agencja Prasowa Merkuriusz Polski
"Wieczorna.pl" sp. z o.o.
Dolina Zielona 24a
65-154 Zielona Góra
Skarga na bezczynność RDOŚ
w przedmiocie nieudostępnienia informacji publicznej dotyczącej polowania w terenie zabudowanym i ponownych strzałów w terenie zabudowań
W imieniu agencji prasowej na podstawie art. 3 par. 2 pkt 8) p.p.s.a wnoszę skargę na odmowę urzędu w przedmiocie nieudostępnienia w wymaganym terminie informacji publicznej.
Zarzucam naruszenie przepisów art. 61 ust 1 i 2 Kostytucji RP i art.1. ust. 1 w związku z art 10 ust. 1. i art. 13 ust. 1 ustawy z dn. 6.9.2001 o dostępie do informacji publicznej. Zarzucam narażanie mnie przez RDOS na niebezpieczeństwo większe niż spotkanie jakiegoś "nieuprzejmego" dzika co dotychczas nie nastąpiło w mojej okolicy. Zarzucam też że organizator polowania nie powinien sam decydować o polowaniu z uwagi na konflikt interesów- we władzach miasta i w radzie miasta są myśliwi chcący polować na zwierzęta parkowe z mojej okolicy.
Zarzucam stronniczość. Decyzję o sensie polowania powinien podjąć podmiot bezstronny. Myśliwi z Urzędu Miasta, z władz miasta (nawet Przew., Miejskiej Komisji Wyborczej to czynny myśliwy) są stronniczy. Tylko jeden z radnych sam mówił o sobie że jest "dzikiem" i nie był z tej decyzji o odstrzale dzików zadowolony. W ogóle nikt nie pytał mieszkańców z mojego osiedla- być może większości mieszkańców dziki nie przeszkadzają. Na polowaniu zależy myśliwym z władz miasta, a głos mieszkańców nie był wzięty pod uwagę.
Wnoszę o:
1) Zobowiązanie strony przeciwnej do wykonania czynności w zakresie udostępnienia informacji publicznej w postaci odpowiedzi na zarzuty- zgodnie z wnioskiem agencji prasowej w postaci zapytania prasowego
2) zasądzenie kosztów postępowania według norm przepisanych
Uzasadnienie
Za pomocą poczty elektronicznej złożyłem w urzędzie RDOS wniosek - pismo przedsądowe dotyczące odstrzału zwierząt w okolicy redakcji, na obszarze gdzie codziennie rano biegam uprawiając jogging. Wnosiłem o odpowiedź. Mój wniosek wpłynął. Do dnia wniesienia skargi mój wniosek- zapytanie- nie został wykonany, do dnia wniesienia skargi została mi doręczona jedynie informacja iż mój list przekazano do organizatora polowania. Pragnę nadmienić że żądana przeze mnie informacja jest informacją nieskomplikowaną i zawiera zarzuty wobec organizatora polowania co do sensu tychże polowań. W tych okolicznościach wnoszę jak na wstępie.
Adam Fularz
Polish News Agency, Wieczorna.pl
Dolina Zielona 24a, 65-154 Ziel. Góra
Wygenerowano elektronicznie, nie zawiera pieczęci i odręcznego podpisu
W załączeniu:
kopia zapytań prasowych oraz skarga na strzały w okolicy redakcji
Szanowni Państwo,
Jestem niezadowolony że wokół redakcji przy ulicy: Szwajcarskiej, Wyspiańskiego, trwa polowanie, na terenie zabudowanym. Codziennie tam biegam lub spaceruję. Proponuję aby RDOS wypłacił mi z tego tytułu odszkodowanie bowiem nie odpowiedziano nawet na wcześniejsze listy. Dopuścił bowiem do ponownego strzelania w mojej okolicy. Proszę o ustosunkowanie się do wezwania do wypłaty odszkodowania z tytułu zaniechań RDOS.
Nie wiadomo kiedy owe polowanie trwa, w jakich godzinach oddawane są strzały do zwierząt parkowych. Jacyś ludzie na żądanie prezydenta miasta, osoby bardzo kontrowersyjnej, mającej się za stojącą ponad prawem i nie odpowiadającej na pisma w sprawie tych polowań, dokonują odstrzału zwierząt w parku miejskim "Park Poetów" koło mojej redakcji. Czuję się zastraszony gdy idę do parku. Rzekomo jacyś ludzie składali skargi na te zwierzęta parkowe, dziki, ale mi nie przeszkadzały te zwierzęta tam obecne, narzekała zaś moja sąsiadka u której te 30 dzików bytowało na ogrodzie, a sarny wyjadały jej plony z ogrodu (przy ul. Źródlanej). Nie miała ona nawet płotu od strony skarpy. To jedyna osoba której skargi osobiście słyszałem. Na jej ogrodzie mieszkają ponadto lisy ale ich się nie bała.
Składam skargę na ponowny odstrzał na terenie zabudowanym w okolicy mojej redakcji. Wnoszę o uregulowanie prawne strzelania między budynkami. Już raz pisałem list w sprawie, który wówczas opublikowałem i który dołączam.
Z wyrazami szacunku,
Adam Fularz
Polish News Agency
Zielona Góra, ul. Dolina Zielona 24a, 65-154
Załącznik:
poprzedni list
20 godzin temu byłem w lesie.
W oko błysnął mi promień lasera z celownika.
Na nosie zobaczyłem czerwone światło lasera ze sztucera.
czw., 25/01/2018 - 22:57
List do polityków
Drodzy Państwo,
20 godzin temu, w tą noc, byłem w lesie miejskim. Coś co miało być romantycznym spacerem w świetle księżyca do zabytkowego pomnika, skończyło się moją paniką. Oto- w oko błysnął mi promień czerwonego laseru z celownika jakiejś strzelby. Na swoim nosie i na twarzy dostrzegłem czerwone światło celownika.
Wracaliśmy z wesela polsko-brazylijskiego na statku w pobliskim porcie. Noc była gwiaździsta. Jadąc drogą z portu rzecznego do miasta, szukaliśmy odpowiedniego pobocza by stanąć, bowiem dziś już rzadko można oglądać gwiaździste niebo. Wreszcie po licznych przymiarkach do postoju wybraliśmy wjazd do szkoły psów przy ul. Poznańskiej, między dzielnicami Chynów i Zawada. Cel tegoż postoju- to nocne zwiedzanie pomnika przy ulicy Poznańskiej, pomysł który pojawił się nagle.
Idąc leśną drogą wzdłuż asfaltowej szosy przez jakieś 30 metrów, drogą do pomnika, nie byliśmy świadomi, że trwa tutaj polowanie, zresztą nic i nigdzie nie pisało. Szliśmy po ciemku, świecąc z rzadka latarką. Doszliśmy po około minucie do stojącego przy asfaltowej ulicy Poznańskiej wysokiego na ok.10 metrów pomnika.
Stoję przed pomnikiem i patrzę na odpadający cement z ozdobnego - niby to winogrona, które- jak żartowano- miały być symbolem "wielkich jaj" jakiegoś dygnitarza sprzed lat który owe pomniki kazał budować przy wjeździe do miasta. Wtem- w moje oko błysnął czerwony promień lasera. Nie, nie pomyliłem się, i rozpoznałem to dobrze, bo było zupełnie ciemno i nic innego nie świeciło. Po lesie szliśmy wszak po ciemku. To był promień czerwonego laserowego światła od strony lasu, a byliśmy ok. 3,5 metra od skraju pobocza ulicy Poznańskiej. Na swoim nosie także dostrzegłem czerwone światło lasera. Skryłem się za pomnikiem. Wróciliśmy już inną drogą, poboczem ul. Poznańskiej, mimo tego że moi współtowarzysze dziwili się mojemu uporowi w wyborze spaceru szosą.
Polowania na terenie miast, w nocy, w miejscu gdzie ktoś mógłby chcieć w środku nocy zatrzymać samochód i udać się na romantyczny spacer pełen widoków rodem z obrazów Caspara Davida Friedricha- to już przesada. Odebrali nam Państwo część wolności- wolności do spaceru w lesie na przykład wieczorem lub nocą, wolności do jeżdżenia po lesie szybko rowerem do downhillu (przy większej prędkości ktoś może nie dostrzec kartek z informacją o polowaniu, jeśli jeszcze je ktoś kto poluje- je rozlepia).
To nie jest fajne gdy - kilka czy kilkanaście dni po wejściu nowego prawa w życie- udają się Państwo na spacer do lasu, z przestrachem widzą na swoim nosie czerwone światło lasera, a następnego dnia myślą z przestrachem- czy był to przypadek? A jeśli ten ktoś by strzelił? Czy ów myśliwy mierzący do was w środku nocy- cokolwiek widział? Czy w czerwonym świetle lasera rozpoznał że jesteście człowiekiem? Czy aby- miał dobry wzrok? A może uratowało was tylko to że natychmiast czmychnęliście za ów 10-metrowy betonowy pomnik pośrodku lasu miejskiego? A cóż, gdyby owego pomnika- tam nie było? Zastanawiacie się, czy aby- ktoś was może próbował zastrzelić celowo i specjalnie. Ale tą myśl odrzucacie- to byłoby trudne, ponieważ- stanęliście w przypadkowym miejscu, nagle, i jakby ktoś przejeżdżając, zatrzymał się w pobliżu aby was zastrzelić, to dostrzeglibyście to, bo trudno tak bezszelestnie nagle pojawić się w nocy w miejscu gdzie przypadkowo się zatrzymaliście i przebywaliście może z 5-8 minut.
To nie jest miłe gdy ktoś do was mierzy z broni i widzicie w oku błysk laserowego światła, po czym -natychmiast chowacie się za postument. To wy, politycy- przecież- zmieniliście prawo i tego typu incydenty nie tylko są możliwe, ale po prostu mają miejsce i ja byłem tego ofiarą.
Niechętnie zajmuję stanowisko w sprawie politycznej, jaką jest pozyskiwanie mięsa dzikożyjących zwierząt dla celów konsumpcji. Rzeczniczka organizacji osób zabijających dzikożyjące zwierzęta wyjaśniła wczoraj powody ich masowego zabijania. Wywołało to lawinę komentarzy, choćby takich że natura reguluje się sama, są na przykład wilki, które zabijają zwierzynę dziką, i nie muszą tego robić myśliwi. Jeden z komentarzy do wypowiedzi tej rzeczniczki amatorów dzikiego mięsa przytoczę, bo jest zabawny:
""U mnie w kuchni jest tylko dziczyzna" - mówi pani Diana Piotrkowska. Ten wywiad sprawił, że odrobinę zacząłem ją rozumieć. U mnie w kuchni od 25 lat również nie ma mięsa zwierząt hodowlanych (dodatkowo, nie ma również dziczyzny, ale to już mały pikuś). Stąd doskonale rozumiem problemy życia codziennego pani Piotrkowskiej. Jedzie na szkolenie - musi się dopytywać: "a czy ta zupa na pewno jest na dziczyźnie? nie ma w niej ani odrobiny mięsa z hodowli?". Czeka na dworcu na pociąg i chce zjeść zapiekankę: "przepraszam, czy na tej zapiekance nie ma na pewno ani odrobiny mięsa zwierząt hodowlanych?". W hotelu na śniadanie dostaje serek topiony: "przepraszam, czy szynka w tym serku na pewno jest z dzika?". Znam z autopsji to krążenie po różnych restauracjach na wakacjach: "dzień dobry, czy u Państwa są w menu jakieś smaczne dania ale bez mięsa zwierząt hodowlanych?". Dziecko głodne, a nawet w pizzerii nie mają dziczyzny ani białego mięsa z upolowanej kaczki. Można wozić ze sobą pojemniczek z jedzeniem i prosić o podgrzanie w mikrofalówce, ale patrzą na Ciebie jak na głupka. Nawet jak się wchodzi do cukierni, to trzeba się upewniać, czy ciasto przypadkiem nie galaretką zrobioną z żelatyny z hodowanych na wielkich fermach świń." (komentarz który cytuję jest anonimowy, bo autor wygłosił go prywatnie).
Adam Fularz, 25 stycznia 2018, godzina 22.57
do RDOS Gorzów, oraz RDOS O/Zielona Góra
Wezwanie przedsądowe w związku z naruszeniem praw oswojonych zwierząt parkowych w mieście Zielona Góra (osiedle Dolina Luizy, os. Zdrojowe)
Szanowni Państwo,
Niedawny koniec pandemii spowodował, że mieszkańcy nagle ocknęli się w mieście po którym spacerują dziki.
Wezwanie
Wzywam do natychmiastowego wstrzymania odstrzału oswojonej zwierzyny parkowej z parku miejskiego "Dolina Gęsnika" w pobliżu biura redakcji. Jak sadzę, mieszkańcy wnoszą do władz miasta o odstrzał dzików z powodów:
a) ekonomicznych.
Przy ulicy Źródlanej mieszkańcy od strony "Zastalu" nie mają ogrodzęń, plotów. Sarny i dziki od dawna podjadają im plony z ogródków oraz ryją w ziemi w poszukiwaniu larw.
Poprzednio odstrzelono jednego żyjącego w tej śródmiejskiej dolinie dzika, co odbiło się skandalem w naszej dzielnicy. Mieszkańcy wspólnot mieszkaniowych przy ulicy Strumykowej byli niezadowoleni że dziki wyjadają ze skipów (śmietników) żywność, a same śmietniki były niezabezpieczone. Mieszkańcy wspólnoty przy ul. Strumykowej i Zdrojowej musieli ze swoich środków zbudować płoty od strony parku miejskiego.
b) obaw o poturbowanie
Dziki mogą co najwyżej poturbowac przechodniów, co potwierdzają indagowani leśnicy. Odbyłem rozmowę z leśnikiem podczas konferencji prasowej w Zaborze w dniu 25.6.2020. Usłyszałem że nie ma żadnego zagrożenia życia ludzkiego od takich zwierząt, a więc nie ma podstaw prawnych na ich zabijanie na terenie parków miejskich, tylko z powodu czyichś nie zawsze racjonalnych obaw.
c) obaw przed stadem zwierząt
Dzik jest zwierzęciem stadnym, trudno więc wymagać od niego aby chodził w pojedynkę. Pojawienie się stada, jak donosiły media- nawet przy przystanku Centrum, przy Galerii Graffit ( jednorazowa jak do tej pory sytuacja ) jest bardziej ciekawostką, pożywką dla mediów ogólnopolskich, niż relanym zagrożeniem czyjegoś życia. Normalnie ta osowjona kolonia pojawia się co najwyżej w:
- Park Wagmostaw,
- Park Dolina Gęśnika,
- Park Dolina Luizy,
- Park Poetów,
miejsca te stanowią korytarz ekologiczny w którym bytują inne dzikie zwierzęta.
Odstrzał dzików spowoduje nierównowagę ekologiczną w parkach miejskich, Pojawienie się dużej ilości szkodników, larw, może zdestabilizować okolice doliny Gęśnika, a populacje szkodników i zwiększona gradacja owadów zagrożą również mieszkańcom i ich uprawom, w stopniu być może większym niż szkody wywołane przez same dziki szukające larw. Zwracam na to uwagę jako ekonomista. Jest to spory obszar zadrzewiony, brak dzików może spowodować że szkodniki zredukują zieleń miejską na tych terenach.
Redakcja podkreśla że są to dziki które są dzikami parkowymi, oswojonymi.
d) powód- hobby myśliwskie
Część mediów jak i kilku dziennikarzy uprawia hobby myśliwskie i zabijają dla zabawy, rozrywki. Zarowno radca prawny organizujący poprzednie wybory samorządowe w mieście jako przewodniczący miejskiej komisjii wyborczej, jak i zastępca prezydenta miasta są myśliwymi, wg informacji redakcji. Jak sądzimy mogą oni popierać każdy tego typu wniosek.
e) turystyki
Zarówno oswojone dziki jak i lubuskie lasy są atrakcja turystyczną naszego regionu. Nawet znane postacie świata showbiznesu głośno wypowiadają się na temat swoich planów co do przeprowadzki w te regiony właśnie z powodu dziedzictwa i bogactwa leśnego.
W niektorych miastach Europy dziki sa zabijane, w innych zaś są one atrakcją turystyczną. Człowiek zniszczył już na ziemi wiele gatunkow zwierząt, niektóre z nich dzięki jego działaności już wyginęły, nasza fauna i flora ubożeje.
f) zmiana obyczajów podczas lockdownu
W czasie pandemii zwierzęta nabrały innych zwyczajów, ośmielone nieobecnością człowieka. Zmiana tego procesu może być samoistna, naturalna, i jak sądzi redakcja, wymaga ona trochę czasu.
g) systemowa nietolerancja władz miasta wobec prawie wszystkich zwierząt dzikich i wolnożyjących,
Przed domem byłego prezydenta miasta przy ul. Szwajcarskiej spotkałem jakis czas temu sarnę. Spotkałem ją ponownie kilka dni temu przy ul. Billewiczówny w odległości 20 m od uprzedniego miejsca spotkania. Wzdłuż stawu Wagmostaw biegną szlaki wędrowek zwierząt, które mają tutaj wodopój. Jest to w pobliżu centrum miasta, ok. tysiąc metrów od dworca głównego. Jest niewykluczone że ośmielone pandemią i strachem przed ASF dziki- widząc odmienne zachowanie ludzi dokonują turystyki do centrum miasta.
Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi w rozmowie z redakcja opisywała politykę integracji zwierząt dziko żyjących na terenie miasta. Gdy po powrocie redakcja zaproponowała podobną politykę władzom miasta Zielona Góra, otrzymała odpowiedź odmowną która wydaje się kontrowersyjna i jest ona dołączona do listu.
Może to być spowodowane stosunkiem myśliwych dominujących w organach kolegialnych i we władzach miasta- do zwierząt dzikich.
h) władzom miasta brakuje kompetencji w sprawach przyrody, dowodem tego jest szukanie najprostrzych, ale niekorzystnych ekonomicznie (ubytek wpływów z turystyki, zagrożenie dla ekosystemu), niehumanitarnych rozwiązań.
i) zagrożenie zwiększoną gradacją owadów i liczbą kleszczy, por.
"Możliwość całkowitej lub prawie całkowitej eliminacji dzika na dużych obszarach kraju niesie ogromne ryzyko trudnych do przewidzenia skutków przyrodniczych. Praktyczne zniknięcie tego gatunku może spowodować istotne zaburzenia w funkcjonowaniu ekosystemów leśnych i prowadzić do negatywnych skutków dla gospodarki leśnej i zdrowia publicznego. Dziki są gatunkiem dominującym w zespole dużych ssaków w naszych ekosystemach. Jako zwierzęta wszystkożerne pełnią w lasach rolę sanitarną oraz mają istotny wpływ na wiele elementów środowiska. Dziki żywią się m.in. owadami będącymi szkodnikami drzew, gryzoniami oraz padliną. Buchtując w poszukiwaniu pokarmu i roznosząc nasiona, odgrywają ważną rolę w naturalnym odnowieniu lasu i w procesach obiegu materii w przyrodzie. Eliminacja tego gatunku z ekosystemu może przyczynić się do zwiększenia intensywności gradacji owadów w lasach oraz częstości występowania patogenów przenoszonych przez gryzonie na ludzi (np. borelioza, kleszczowe zapalenie mózgu). Dziki stanowią również ważny naturalny pokarm wilka, a zmniejszenie jego dostępności może wywołać wzrost poziomu szkód powodowanych przez te drapieżniki znajdujące się pod ochroną. cytat z listu, odnośnik w załącznikach.
Proponowne rozwiazania:
Przede wszystkim integracja wynikająca z eduklacji mieszkańców w temacie koegzystencji ze zwierzętami.
1.
Istnieją oferowane w sklepie w odległości 300 metrów od Doliny Gęśnika- substancje zapachowe, tzw. odstraszacze, które na własną rękę stosują empatyzujący ze zwierzętami mieszkańcy ul. Źródlanej, która znajduje się bezpośrednio w miejscu bytowania tych zwierząt.
2.
Budowa legowisk w miejsce zniszczonych bardzo kontrowersyjną przebudową Doliny Gęśnika oraz wyznaczenie obszarów parków wymienionych w wypunktowanej liście, w których psy muszą być prowadzone na smyczy. Po nieudanej przebudowie okoliczne lisy z tego parku poprzeprowadzały się na ogrody osób prywatnych, mają tam nory i "patrzą wprost w oczy, nie boją się", ja usłyszałem od mieszkańca tej ulicy.
3.
Edukacja mieszkańców co do tych ssaków, ich warunków życia, zwyczajów, sposobu zachowania przy spotkaniu dzika z człowiekiem. Ogólnie: edukacja przyrodnicza z tego zakresu wiedzy.
Potrzeba edukacji w sprawie nie głaskania małych warchlaków, przekonanie mieszkańców do mniej intesywnego dokarmiania i nie przywiązywania ich do stałych źródeł pokarmu w centrum miasta.
Z wyrazami szacunku,
Adam Fularz
Pascale Heliot
lista załączników :
list otwarty naukowców i przyrodników do premiera RP opisujący użyteczność dzików i poważne zagrożenie ekosystemu w przypadku ich eksterminacji.
plik audio przesłany osobno:
nagranie z dnia 28.6.2020. Reakcja mieszkanki na pomysł odstrzału dzików miejskich. Opowiada ona jak dziki mieszkały bardzo długo kolo jej działki - do tego stopnia że nawet jej pies na nie nie szczekał. Niestety komuś jednak te spokojne dziki przeszkadzały.
Listy od władz miasta:
do UM Zielona Góra
Szanowni Państwo
w tej chwili jestem na spotkanu z Hanną Zdanowską w Łodzi i ta polityk odpowiada na pytania o integrację dzikich zwierząt w mieście. W Łodzi wg niej część mieszkańców karmi dziki z ręki ponadto w mieście żyją lisy. Jak wygląda obecnie sprawa lisów w centrum miasta? Planowano ich eksmisję. Czy to nastąpiło? W Jędrzychowie eksmitowano dziki. Dlaczego?
Pozdrawiam
Adam Fularz
Zapytanie przekazałam do Departamentu Przedsiębiorczości i Gospodarki Komunalnej.
Pozdrawiam
Maria Pięta
Zielona Góra, 7 października 2019 r.
Pan
Adam Fularz
Odpowiadając na pytania z dnia 14 września 2019 r. informuję, że Miasto Zielona Góra nie będzie integrować się z dzikimi zwierzętami, ponieważ obowiązkiem Miasta jest zapewnienie bezpieczeństwa jej mieszkańcom, a kontakty z dziką zwierzyną są niebezpieczne. Wszelkie zgłoszenia o potrzebie zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom otrzymujemy właśnie od mieszkańców.
Dlatego też dziki są odławiane i wywożone na tereny leśne. Inne zwierzęta, np. lisy, jeśli zostaną odłowione na terenie Miasta, także zostają wywożone w ich naturalne środowisko. Natomiast jeżeli są chore lub poranione wtedy są przekazywane pod opiekę Schroniska dla Zwierząt Wolno Żyjących w Kisielinie.
Pozdrawiam
Maria Pięta
Korespondencja z Radą Etyki MediówSzanowny Pan
Ryszard Bańkowicz,
Rada Etyki Mediów
Szanowny Panie,
Jak wydawca wnoszę sprawę przeciwko p. Ilonie Burkowskiej z Gazety Lubuskiej. Zarzucam iż nasyła ona różne miejskie instytucje na lisa- dzikie zwierzę żyjące w centrum miasta od co najmniej roku. Sam spotkałem lisa na ul. Łużyckiej- starannie mnie ominął. Spotkanie opisałem w prasie.
Oburza mnie nagonka na zwierzęta która- czy to z braku wody, czy z pożywienia- chcą przeżyć, a pani Ilona zakłóca ich prawo do:
-wyboru miejsca zamieszkania
-spokojnego życia pozbawionego stresu
Lis żyje w centrum miasta i o ile widzę, nie jest agresywny. Wnoszę o kontakt z redakcją PolskaPress i wyjaśnienie sprawy. Z analizy sytuacji wnioskuję że to p. Ilona nakręca różne miejskie instytucje na zwierzęta dziko żyjące w mieście: np. dziki i inne zwierzęta zamieszkujące tereny parkowe miasta. W takich miastach jak Berlin mieszka sporo lisów, są nawet zdjęcia firmy autobusowej BVG- gdy te lisy próbują wejść do autobusu miejskiego.
Pani Ilona swym zachowaniem zmusza mnie do interwencji w tych instytucjach do których zwraca się redakcja GL, by bronić praw zwierząt.
W rozmowie ze mną p. Ilona Burkowska zaprzeczyła jakoby nasyłała na lisa różne miejskie instytucje. Polemizowała z zapisem tekstu jaki opublikowała "GL".
Fragment tekstu autorstwa p. Ilony z moim podkreśleniem:
(...) Straż miejska wie o lisie, a może nawet kilku, które regularnie pojawiają się na osiedlu.
- Stawialiśmy już klatki, by je odłowić, niestety bez rezultatu, bo żadne zwierzę się nie złapało – mówi nam dyżurny straży miejskiej. Strażnicy byli już na osiedlu szukać zwierzaka, ale też bez skutku.
Na naszą prośbę straż miejska sprawę przekaże do Zakładu Gospodarki Komunalnej w Zielonej Górze, by lisem z Łużyckiego zajął się profesjonalista (miasto ma podpisaną umowę na odławianie dzikich zwierząt).
Czytelnicy mówią, że lis prawdopodobnie mieszka w jamie przy placu zabaw i orliku obok szkoły. Strażnicy miejscy obiecali sprawdzić tę informację."
wg
https://gazetalubuska.pl/zielona-gora-lis-grasuje-na-osiedlu-luzyckim-ludzie-sie-boja-film-czytelnika/ar/c1-14234921