Depesza prasowa Polish News Agency
Zielona Góra dnia 29.6.2020
Oswojone dziki w centrum miasta Zielona Góra znowu są zagrożone odstrzałem
Jak informuje Gazeta Lubuska z dnia 12.czerwca, oraz z końca czerwca, na terenie centrum miasta odnotowano stado dzików. Wczoraj opisywano że zaobserwowano je na ul. Batorego. Poprzednio, około roku 2017, jak odkryła redakcja przeczesując archiwum, odstrzelono już rzekomo jednego dzika.
Powstał "komitet do spraw dzików"- telefon 692 313 485, oraz 600 377 358, osoby te informują zielonogórskie media w tej sprawie, do mnie też się zglosili. Wysłano też pismo do Prezydenta miasta,
W warszawskim parku Łazienki wielką atrakcją jest dziko żyjąca w tym parku sarna. Jest ona dokarmiana. Próbowałem się dowiedzieć o los saren żyjących w centrum Zielonej Góry, które widzę ok. 100 metrów od mojego biura.
Władze miasta w 2017 roku odpowiedziały po kilkunastu majlach i telefonach na pytania o los saren z Doliny Gęśnika.
Pytanie zagryzienie sarny z Doliny Gęśnika z dn. 25 września 2017- Dlaczego ogrodzono teren na którym mieszkają sarny? Ostatnio jedną małą sarnę zagryzł pies. Zgłosiła to mieszkanka. Ogrodzone siatką sarny nie mają gdzie mieszkać ani gdzie uciec.
- Czy władze miasta nie prowadzą zakazu spuszczania psów ze smyczy w Dolinie Gęśnika z uwagi na małe młode dzikie zwierzęta które się tam urodziły i wychowują- np. sarny, dziki.
- Sarny mieskające w dolinie Gęśnika nie boją się ludzi tak jak inne zwierzęta, można do nich podejść na kilkanaście metrów
- widziałem je w zniszczonym parku w okolicach WKU przy ul. Urszuli, odwiedziłem je kilka tygodni temu. Można było do nich podejść na kilkanaście metrów.
- Mieszkają one stale w gąszczu zarośli przy ul. Źródlanej i trwa tam budowa parku. Czy legowiska tych zwierząt które się tam znajdują i moga być zwiedzane, będą zniszczone?
- czy sarny nadal będą miały warunki życia po budowie planowanego tam parku? Czy przewiduje się tam stworzenie warunków dla dalszego zamieszkiwania tam dzikich zwierząt?
Odp. pytanie o sarny z dnia 9.10.2017Witam,
Dolina Gęśnika jest w trakcie rewitalizacji, po jej zakończeniu podejmiemy
temat.
Monika Zapotoczna
Biuro Prezydenta Miasta Zielona Góra
ul. Podgórna 22
65-424 Zielona Góra
Pytanie Sarna w Łazienkach w Warszawie a sarny w Dolina Gęśnika (z dn. 5. października 2017)Jaki jest stosunek władz miasta do saren z Doliny Gęśnika? Czy może mogą być atrakcją tego parku? Tak jest w Warszawie: por.
http://www.lazienki-krolewskie.pl/pl/aktualnosci/sarna-w-lazienkach-jeden-z-mieszkancow-naszych-ogrodowJak na razie w Dolina Gęśnika brak jest informacji o zakazie spuszczania psów ze smyczy. Czy taki zakaz się pojawi?
Odp. pytanie Sarna w Łazienkach w Warszawie z dnia 9.10.2017Witam,
do czasu zakończenia rewitalizacji Doliny Gęśnika nie podejmujemy decyzji.
Monika Zapotoczna
Biuro Prezydenta Miasta Zielona Góra
ul. Podgórna 22
65-424 Zielona Góra
--
O sprawie saren pisało na swoim blogu Zielonogórskie Towarzystwo Upiększania Miasta:Byliśmy w Dolinie Gęśnika, na spotkaniu z mieszkańcami aby zobaczyć jak wygląda sytuacja saren ktore bytują tu od zawsze.
Okazuje się, że ongiś na całej długości ulicy Zródlanej -Grupa Inwestycyjna z Sosnowca, która wygrała przetarg, postawiła płot od Orlika aż do pierwszych nowych zabudowań w stronę Sulechowskiej. Zrobiono zaledwie dwa przesmyki. Jeden na drodze prowadzącej do starych zabudowań drugi na mostek.
Zwierzęta zostały uwięzone na skarpie pod Zastalem. Do 4 września były cztery sztuki ale młody koziołek został zagryziony przez psy. Próby ratowania zwierzęcia przez mieszkankę niestety nie powiodły się.
Sarny zostały odcięte od wody i Doliny, gdzie miały dużo miejsca do bytowania. Obecnie nie są w stanie wrócić na drugą stronę. Dodatkowo wzmożony przez remonty w mieście ruch samochodowy na Zródlanej, jest dla nich sporym zagrożeniem.
Prezes ZTUM w piątek rano rozmawiała z rzecznik prasową UM, Panią Moniką Zapotoczną, sygnalizując problem i prosząc o spotkanie w piątek o 15 z kimś z ramienia urzędu i inwestora. Niestety w piątek nikt z urzędu nie dotarł na spotkanie i nie skontaktował się.
Pozostaje nam wystosować pismo z prośbą o interwencję.
Uważamy, ze jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji jest likwidacja płotu. Na dzień dzisiejszy nie wiemy, czy inwestor ma nadzór przyrodniczy nad inwestycją co w tym przypadku, jak sygnalizowaliśmy w zeszłym roku jest niezbędne.
Inwestycja zabierze dzikość temu miejscu i bardzo je zmieni. Zwierzęta które do tej pory było można tam spotkać wyprowadzą się. Ucywilizowanie Doliny Gęsnika z 8 milionów trwa, co widać na zdjęciach. Głosy mieszkańców wyrażały żal, że to co cenne zostanie im odebrane. Właśnie ta wyjątkowa dzikość przyrody, coś, czego mogą nam pozazdrościć nam inne miasta.
O zagryzieniu sarny i zastrzeleniu dzika pisała mieszkanka okolicy:Dramatyczny list mieszkanki Doliny Gęśnika.
Tak jak się spodziewalismy już są, fatalne i bardzo przykre skutki urzędniczych działań w Dolinie Gęśnika.
Rewitalizacja nie polega na ingerowaniu w tereny zielone, na co zwracaliśmy uwagę ponad rok temu. Dopiero w lipcu udało nam się zablokować Gminny Program Rewitalizacji w którym eksperci wykazali szereg błędów, tym samym blokując fundusze unijne na przedwyborcze "fajerwerki"na Wzgórzach, które raz na zawsze zmieniłyby charakter tego miejsca i szkodliwe zaingerowały w przyrodę.
Niestety Dolina Gęsnika została już w 2016 wyznaczona do "rewitalizacji" i urzędnikom udało się dostać 8 milonów z EU, na ingerencję w cenny przyrodniczo teren. Wyjątkowe miejsce w środku miasta.
Miejsce które sukcesywnie od pierwszej kadencji Janusza Kubickiego jest degradowane przez zabudowę a teraz pseudo rewitalizację.
Dostalismy niepokojący i bardzo smutmy list od mieszkanki która prosi o pomoc. Odłowienie saren, to dla nich samych bardzo niebezpieczna i ryzykowna sytuacja. Być może, jedynie uśpienie z broni Palmera miałoby dobry skutek.
Publikujemy list i zwrócimy się o szybką reakcję władz miasta, które mimo ostrzeżeń, aby zostawić Dolinę przyrodzie, uparcie dążyły do degradacji tego terenu.
------------------------------------------------------------------
Dzień dobry,
postanowiłam napisać do Was, ponieważ od dłuższego czasu nie daje mi spokoju pewna kwestia, wydaje mi się, dosyć ważna, mianowicie kwestia saren z ulicy Źródlanej.(...)
Jestem mieszkanką Zielonej Góry, konkretnie ulicy Źródlanej. Odkąd pamiętam, czyli jakieś kilkanaście lat wstecz, naszą ulicę zamieszkiwały sarny i nie ma roku, aby nie pojawiły się młode. Każdy mieszkaniec naszej ulicy ma świadomość ich istnienia, ale większość nie interesuje się ich losem. Do momentu rozkopania i zniszczenia zielonych obszarów na naszej ulicy, zwanego rewitalizacją, sarny zajmowały teren po dwóch stronach drogi i mogły swobodnie przemieszczać się z jednego miejsca na drugie, a jedynym dla nich zagrożeniem (zresztą nie tylko dla nich, bo dla każdej istoty poruszającej się poboczem tej ulicy) byli wariaci za kierownicą, których niestety jest tutaj od groma, przez to, że wciąż nie ma spowalniaczy na nowym asfalcie. Powinny być też znaki ostrzegające, że w tym miejscu przebiegają sarny, może wtedy kierowcy jeździliby uważniej i wolniej. Niestety, gdy rozpoczęły się prace budowlane, ogrodzono teren wzdłuż całej ulicy drucianym ogrodzeniem. Przez pierwsze tygodnie były co kilkaset metrów przejścia w ogrodzeniu, którymi zwierzęta mogły przedostawać się na drugą stronę. Niestety, około dwóch-trzech tygodni temu robotnicy ściągnęli ogrodzenie i rozłożyli je na nowo, tym razem bez żadnego przejścia wzdłuż obszaru, na którym znajdują się teraz sarny. Zwierzęta, dokładnie sarna (czy też według książkowego nazewnictwa koza), kozioł i ich dwa urodzone w tym roku koźlątka zostały więc "uwięzione" po stronie mojego domu. Przesiadywały na mojej skarpie pod budynkami Zastalu całe lato, do czasu, gdy czwartego września agresywne psy z Zastalu przedostały się w jakiś sposób na teren naszych ogrodów i w straszny sposób zagryzły kozła. Interweniowała wówczas moja sąsiadka, która wraz ze strażnikami miejskimi próbowała ratować zwierzę w jednym z zakładów weterynarii, niestety, nie udało się. Sarny nie są więc bezpieczne po naszej stronie, ponieważ psy te goniły je drugi raz. Nie przechodzą też na drugą stronę przy strumyku, bo co chwilę teren ten jest grodzony w inny sposób. Obawiam się, że może dojść do sytuacji, że psy znów je zaatakują, a wtedy uciekając wplączą się w druty lub zginą pod kołami samochodu nie mogąc dostać się na drugą stronę ulicy. Chciałabym, żeby mogły one żyć tutaj w spokoju, nie tylko dlatego, że były tutaj pierwsze, a ludzie z roku na rok zmniejszają im terytorium, ale też dlatego, że ich obecność jest walorem, ich widok o poranku cieszy oko, można w centrum miasta poczuć się jak na wsi. Drugą opcją mogłoby być to, żeby zostały stąd wywiezione (broń boże zastrzelone, tak jak się stało w biały dzień z dzikiem) i mogły żyć w spokoju razem w innym miejscu.
Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź i chęć przyjrzenia się tej sprawie.
Pozdrawiam,
List i opis sprawy wg ZTUM- Zielonogórskie Towarzystwo Upiększania Miasta
--
opr. Adam Fularz, Polish News Agency, Wieczorna.pl sp. z o.o.